
Przez krytyków ogłoszony najlepszym dziełem filmowym brytyjskiego reżysera, Petera Greenawaya. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów końca lat osiemdziesiątych, który widzów przyprawia o zachwyt i obrzydzenie zarazem. Mowa tu o „Kucharzu, złodzieju, jego żonie i jej kochanku”.
Film od kuchni
Film Greenawaya można zaliczyć do groteskowej przypowieści, która odbywa się w restauracji tytułowego kucharza, gdzie poznajemy pozostałych bohaterów wymienionych w tytule. Jak można się domyślić gościem w tejże restauracji jest okrutny i prostacki złodziej, mający u swego boku stłamszoną jego postacią żonę. Pewnego razu dostrzega ona człowieka „zajadającego się” książkami z równie dużym apetytem co dania podawane na jego stoliku. Miejscem ich schadzek staje się toaleta, a w późniejszym czasie kuchnia i zaplecze. Nie uchodzi to uwadze cholerycznemu złodziejowi, który za wszelką cenę chce ukarać w brutalny sposób kochanka swojej niewiernej żony.
Uczta dla oka
Oglądając ten film można mieć wrażenie, iż ogląda się sztukę teatralną. I można pokusić się o stwierdzenie, że „Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek” jest de facto dziełem sztuki. Począwszy od strony wizualnej, oświetlenia i pracy kamery, a skończywszy na fabule i scenariuszu. Reżyser dokonał przedziwnej mieszanki walorów estetycznych scenerii z odważnymi scenami, gdzie seks, jedzenie i ludzkie odchody idą ze sobą w parze. Greenaway połączył te aspekty ludzkiej codzienności, które ludzie na ogół oddzielają grubą kreską. Od momentu rozpoczęcia filmu obraz kilku bezpańskich psów pożerających padlinę leżącą na mokrej ulicy nie zapowiada bajkowych krajobrazów i szczęśliwych okoliczności.
Eksperymentalne dania
Z całą pewnością film jest niekonwencjonalny i łamie niektóre zasady powszechnie utrzymywane w kinematografii. Znaczna większość kadrów filmu jest utrzymywana na jednym poziomie. Poziomie oczu. Stąd wspomniane powyżej wrażenie teatralności, co również potęguje fakt dalekich ujęć. Zbliżenia są rzadkością. Plan filmowy wydaje się być długą sceną, po której aktorzy poruszają się z ogromną swobodą. Na przykład, w jednym ujęciu podążamy za parą kochanków w długim czerwonym korytarzu, by za chwilę przejść przez ścianę do sterylnie białej toalety. Na dodatek reżyser postanowił dać upust swojej fantazji. W powyższej sekwencji suknia aktorki zmienia się wraz z otoczeniem. Szkarłatny strój na czerwonym tle przeobraża się w białą suknię w momencie przekroczenia progu toalety. Żadnych efektów specjalnych. Zwykła sztuczka sprytnego montażu.
A na deser – muzyka
Ogromnej powagi, oraz uczucia wzniosłości akcentuje muzyka skomponowana przez Michaela Nymana. Ma ona bardzo specyficzny charakter. Nie jest nad wyraz smutna, natomiast powoduje głębokie poruszenie, porównywalne do emocji patrioty wsłuchującego się w dźwięki hymnu swojej ojczyzny. Jest w niej powaga i sama w sobie opowiada niewerbalną opowieść. Na dokładkę, w filmie wpleciono jeden z biblijnych psalmów zatytułowany Miserere, śpiewany przez chłopca pracującego w kuchni filmowej restauracji. Niniejsza pieśń wprowadza nostalgiczny nastrój i gasi napiętą atmosferę podsycaną przez naszego antagonistę – złodzieja.
Smacznego!
Film kończy się tragicznie ze szczyptą czarnego humoru. Pomimo, iż zakończenie jest nieuchronne i w pewnym momencie łatwo domyślić się co nastąpi, całe dzieło Greenawaya ogląda się z zapartym tchem. Kiedy robi się zbyt spokojnie następuje konflikt. Kiedy wydaje się, że jest bezpiecznie, nadchodzi niebezpieczeństwo. Kiedy obraz cieszy estetyką, psują go wszelkie obrzydliwości. Film polecam wszystkim, którzy potrafią docenić sztukę na ekranie, tym, którym teatr jest dosyć bliski, a także wszystkim, których nie poruszają odważne sceny i mają mocne żołądki.
Grzegorz Adamek
Gatunek: dramat
Czas trwania: 124 minuty
Scenariusz i reżyseria: Peter Greenaway
Główne role: Richard Bohringer, Michael Gambon, Helen Mirren, Alan Howard, Tim Roth
0 komentarzy
Dodaj komentarz
Jako pierwszy Dodaj komentarz !